piątek, 9 września 2011

IX.

Ethan: Cześć Skarbie, czego nie odbierałaś moich telefonów i nie odpisywałaś? Stało się coś?
Nika: Przepraszam, ale miałam dziś nieprzyjemną sytuację i nie miałam głowy do zaglądania w telefon.
Ethan: Ok, nic nie szkodzi. Martwiłem się...
Nika: Niepotrzebnie.
Ethan: No co jest?
Nika: No nic ważnego.
Ethan: Zaraz będę [użytkownik Ethan wylogował się]

Nicola mimo złego samopoczucia chciała spotkać się z Ethanem, chwile z chłopakiem były dla niej doprawdy wyjątkowe. Potrzebowała teraz najwięcej jego bliskości i obecności, a on to po prostu czuł.
Jeszcze chwilę siedziała na łóżku z laptopem na kolanach, przeglądając pocztę i facebooka. Po chwili odłożyła komputer na podłogę i ułożyła się wygodnie na łóżku, tyłem do drzwi, owijając się kocem i wkładając do uszu słuchawki. Może nie był to dobry pomysł, ale wybierała tylko te najsmutniejsze piosenki o smętnych i dołujących tekstach. Chciała pozbyć się przy tej muzyce łez, myślała, że tak będzie jej łatwiej. Widocznie tak było. Z każdą kroplą spływającą po jej twarzy stawała się silniejsza i bardziej zmobilizowana. " Przecież to nie koniec świata, ludzie przeżywają większe katusze, poradzimy sobie bez problemu bez ojca" - tłumaczyła sobie w myślach zaciskając mocno usta zębami. Po paru minutach jej powieki zamknęły się, usnęła.

Powoli otworzyła oczy czując, że ktoś leży za nią obejmując ją ręką. Od razu wiedziała, że to Ethan. Gwałtownie odwróciła się w stronę chłopaka, uśmiechając się.
- Jesteś Misiu - wtuliła się w jego klatkę piersiową.
- Będę zawsze - wyszeptał, głaskając ją po głowie. - A teraz śpij, jak się obudzisz to mi wszystko powiesz.
- A nie uciekniesz mi jak wczoraj? - spytała się.
- Nie ucieknę - powiedział, przykrywając siebie i dziewczynę grubym kocem.

Gdy obudziła się zauważyła, że ten patrzy się na nią tak jak przed jej zaśnięciem. 
- Długo spałam? - ziewnęła.
- Ponad dwie godziny.
- A Ty coś spałeś ?
- Nie, cudownie wyglądasz jak śpisz Kruszynko. - podparł się na jeden łokieć, uniósł się nad dziewczynę i pocałował ją w usta. Po buziaku odsuną się uśmiechając się.
- Twoja mama coś dobrego szykuje na kolacje! - szybko zerwał się siadając na łóżku.
- Skąd wiesz? Po za tym... poznałeś moją mamę? - zdziwiła się.
- Tak, bardzo miła kobieta. Przypadkiem poznałem także Patrica, chyba nie był zadowolony. - nagle zmienił ton mówiąc o bracie swojej sympatii.
- Jak to Patric, martwi się o swoją młodszą siostrę. - próbowała załagodzić zachowanie Patrica.
- A o co on się martwi? Przecież nic Ci nie zrobię.
- Wiem, że nic mi nie zrobisz... To nie rozmowa na teraz. W tej chwili wolałabym Ci jednak powiedzieć o dzisiejszym incydencie. - Nicola nagle zmieniła temat.
- Dobrze. - zgodził się.
- Gdy byłam pod szpitalem.. spotkałam tatę. - nieśmiało zaczęła mówić.
- Jak to? Po co przyjechał?
- Powiedział, że przyjechał do Patrica, ale ja myślę, że chyba jednak był inny cel jego odwiedzin. - nastolatka usiadła obok niego, łapiąc go za rękę. Mówiła mu swobodnie, nie bała się jego reakcji.
- Jaki? - Ethan co raz dopytywał się.
- Powiedział mi... że będzie miał dziecko ze swoją kochanką i, że planuje z nią życie. - znowu zaczęła płakać, lecz teraz mogła być przy Ethanie. Przytuliła się do niego. Siedzieli tak ze sobą parę chwil, po czym blondyn odsunął się, złapał ją za dłonie.
- Nieważne co się stanie, ja będę zawsze z Tobą. Jesteś dla mnie ważna i z każdą chwilą coraz cenniejsza. Pamiętaj, że poradzisz sobie z tym wszystkim... - Ethan mówił te słowa z wielkim uczuciem i stanowczością, bardzo pragnął, żeby Nicola uwierzyła mu i by te słowa w jakiś najmniejszy sposób pomogły jej.
- Tak Ci dziękuję! - krzyknęła ściskając ukochanego mocno za szyję.
- Przecież wiesz, że nie ma za co! - cmoknął ją w policzek. - Teraz idziemy jeść, bo jestem głodny jak wilk. No chyba jak chcesz, żebym Ciebie zjadł - zażartował.
- Takie przyjemności to po kolacji. - uśmiechnęła się, zeszła z łóżka i skierowała się w stronę drzwi.

- O! Dobrze, że jesteście. Nałożę wam trochę enchilady i wybieramy się z Patricem do Pensylwanii. Niestety,  wrócimy za kilka dni.Tam znajdują się dokumenty brata, które trzeba odebrać osobiście. Nawet nie proponuję Ci Nika, byś pojechała z nami, bo widząc Twoje towarzystwo nie zostawiłabym go na dzień tutaj samego! - pani Kate zażartowała, nakładając na talerze posiłek.
- Jak to? Nic mi o tym nie mówiłaś. - Nicola zdziwiła się.
- Bo dopiero przed chwilą się o tym dowiedziałam. Patric musi mieć rehabilitacje i specjalne zabiegi po wypadku. - głos matki spoważniał.
- No dobrze, poradzę sobie. - uśmiechnęła się dumnie, siadając do stołu z Ethanem.
- Tylko grzecznie tutaj! - krzyknął z przedpokoju straszy brat.
- Spoko loko, martw się lepiej o sobie ciamajdo. - dogryzła się.
- Już się nie kłócić! Utrzymaj Nika jako taki porządek, za 2-3 dni będziemy. Na razie! - matka posłała córce buziaka w powietrzu, po czym wyszła z domu.
- Czyli kilka dni tylko dla nas! - wykrzyczała brunetka, kręcąc się na obrotowym krześle.
- Dokładnie. - Ethan uśmiechną się.

poniedziałek, 5 września 2011

VIII.

- Witaj córeczko. - był to pan Georg, ojciec Nicoli. Na widok mężczyzny mocno zacisnęła zęby, najchętniej powiedziałby mu, żeby wynosił się jak najdalej od niej i jej życia, ale to w końcu był jej tata. Nie mogła tak postąpić.
- Po co tu przyjechałeś? - zapytała z żalem w głosie.
- Dopiero wczoraj dowiedziałem się o wypadku Patrica i postanowiłem przyjechać. - odparł.
- Nagle Cię interesujemy? Jakiś czas temu obchodziła Cię tylko ta Twoja dziunia, a nas miałeś daleko w nosie. Zapomniałeś? - nastolatka zdenerwowała się na ojca, po ostatnim incydencie znienawidziła go tak, jak nikogo innego przedtem. Nie potrafiła mu wybaczyć, zniszczył jej rodzinę i psychikę pani Kate. Był jednym z miliona dupków na świecie, którzy perfidnie zdradzają swoje żony, tłumacząc się, że to głupi romans, nic dla nich nie znaczący.
- Nie zapomniałem, nie zapomnę. Proszę wybacz mi, ale zakochałem się w Marry. Chcę ułożyć sobie z nią życie.
- Słucham? - nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała. - Mówiłeś, że to zwykły romans, a teraz planujesz z nią życie?! - Nicola zaczęła krzyczeć, ludzie z ulicy z irytacją patrzyli się na rozwrzeszczaną dziewczynę. Po chwili z jej oczu popłynęły łzy, tak po porostu. Nie chciała się rozklejać, na pewno nie przy takim człowieku. Myślała, że nic gorszego już od niego nie usłyszy. Znowu czuła się tak jak na dachu wieżowca. Czuła się jak w złym śnie, w nieodpowiedniej chwili.
- Nie wiedziałem, że.. nie wiedziałem, że będę mieć z Marry dziecko. - mężczyzna głośno połknął ślinę, spuszczając wzrok i patrząc się idiotycznie w chodnik. Miał ochotę zapaść się pod ziemie, ale w końcu musiał się odważyć i wyjawić ten sekret.
- Wynoś się z naszego życia! Nienawidzę Cię, rozumiesz? Idź do swojej Marry i do swojego dziecka, ale od nas spieprzaj jak najdalej. Już wystarczająco dużo zepsułeś. - pobiegła do szpitala, ocierając łzy w rękaw. Pojechała windą do góry i usiadła przed salą na ławce. Głowę skuliła w kolana. Znowu czuła, że chce zniknąć. Miała dosyć tych wszystkich sytuacji, jeszcze wczoraj żyła jak w niebie przebywając w towarzystwie Ethana, a dziś jej życie znowu zamieniło się w piekło. Z sali wyszedł Patric z panią Kate.
- Matko Boska! Co się stało? - kobieta kucnęła nad dziewczyną podnosząc jej głowę.
- Tata był pod szpitalem. - Nicola odparła załamanym głosem. - Powiedział, że... - znowu zaczęła żałośnie szlochać.
- Co powiedział? Nika, co jest? - Patric usiadł obok niej, obejmując ją ramieniem. - Nie płacz już, powiedz. - nalegał.
- Tata powiedział, że jego ta jego kochanka jest w ciąży i, że chce sobie z nią ułożyć życie. - zakryła dłońmi twarz. Pani Kate była w szoku, słysząc tę informację ledwo ustała na nogach. Oparła się o ścianę, lekko zjeżdżając po niej na podłogę. Gdy już usiadła nie było widać na jej twarzy żalu i smutku, tylko siłę do walki.
- Damy radę, młodzi wojownicy, no nie? - uśmiechnęła się i gwałtownie podniosła. Rodzeństwo było zaskoczone reakcją matki, ale też szczęśliwe. Nie chcieli, by załamała się i przestała żyć pełnią życia.
- Razem zawsze damy! - Patric wstał z ławki i pomógł wstać Nicoli. Widać było, że gdy wychodzili z sali udawali się do wyjścia, ponieważ trzymali w rękach torby i siatki chłopaka.
- Czyli już wracasz do domu? - nastolatka zapytała się z iskierką w oku.
- Wracam i zostaję już na stałe, a teraz rusz swoje grube dupsko i wychodzimy! Bo mam dosyć tego szpitala - zażartował. Brunetka uścisnęła brata i ucieszyła się, że ma tak wielkie wsparcie, lecz ten dzień nie zniknie szybko z jej pamięci.






sobota, 3 września 2011

VII.

- Dzień dobry śpiąca królewno! - usłyszała dziewczyna przyjemny, męski głos. Powoli otworzyła oczy i ujrzała Ethana, trzymającego w rękach śniadanie i kubek kawy.
- Co Ty tu robisz!? - wykrzyknęła i zakryła się cała kołdrą.
- Przyszedłem Cię obudzić! Wczoraj słysząc od Ciebie, że śpisz czasami do popołudnia postanowiłem z tym powalczyć, tak samo jak Twoja mama! - wyszczerzył swoje białe zęby, odgarniając Nicoli włosy z czoła.
- To ja się obrażam! - zawinęła się cała w kołdrę nie mając najmniejszego zamiaru wyjść z łóżka.
- Oj mała! - chłopak zepchnął nastolatkę na drugi koniec łóżka, sam kładąc się obok niej. Poczuła świeży zapach wody toaletowej. Raptownie usiadła na łóżku, uroczo zakładając ręce na piersi i robiąc obrażoną minę. On zaś podniósł się i siadł na przeciw jej. Uśmiechnął się i lekko musną jej duże usta swoimi. Nicola spuściła wzrok czując zawstydzenie. Była onieśmielona, może nawet zauroczona. Po tym geście blondyn czekał na jej reakcje Przybliżyła się do niego i zaczęła go całować, wsuwając swoje delikatne dłonie w jego gęste włosy. Z chwili na chwilę całowali się namiętniej i łapczywie. Nicola owinęła swoje ręce na jego karku, a nogi na jego kościach biodrowych. Jeszcze chwilę wtapiali nawzajem swoje usta w siebie, po czym Ethan posadził ją na biurku. Gładził jej długie brązowe włosy i delikatnie dotykał jej pleców i twarzy. Patrzył się uważnie na każdy kawałek jej ciała, śledził reakcje i z sekundy na sekundy pragną jej jeszcze bardziej.  Nicola czuła to samo. Czuła jak podziwia jej ciało, czuła się seksowna i pożądana. Nigdy nie czuła się tak jak teraz. Nawet z Johnem, gdy zbliżali się do siebie to tylko fizycznie, nie było w tym miłości.
- Nicola, jesteś cudowna. - wyszeptał jej do ucha.
- Ty bardziej - ucałowała go w policzek, schodząc z biurka i kierując się w stronę łazienki. Chciał ją zatrzymać, łapiąc ją za rękę lecz delikatnie wywinęła się i uciekła do pomieszczenia. Poszła pod prysznic, nałożyła bieliznę, owinęła się ręcznikiem i przeszła do garderoby, ubierając się w dresy, a do tego dużą różową bluzę z białymi nadrukami. Przeszła do pokoju. Ethan siedział oparty na łóżku przeglądając wiadomości sportowe w telefonie.
- Pięknie wyglądasz w mokrych włosach. - kolejny komplement skierowany w jej stronę dowartościował ją jeszcze bardziej.
- Dziękuję. - nieśmiało odparła, siadając obok niego. Wzięła tackę ze śniadaniem i ustawiła ją na swoich kolanach. - Chcesz trochę? - zaproponowała.
- Jedz i duża rośnij - uśmiechnął się przystawiając jej pysznego rogala do buzi. - Dziś cały dzień spędzisz ze mną, wiesz? - powiedział pytająco.
- Hm, bardzo miło. - posłała mu buziaka na dłoni.
Byli ze sobą od rana do nocy, nie chcieli się nawet rozstawać. To dziwne, bo praktycznie mało się znali, ale z chwili na chwilę poznawali się jeszcze bardziej i przekonywali się, że pasują do siebie idealnie.Byli cały dzień w domu, oglądając filmy, siedząc na tarasie i zajadając się smakołykami zakupionymi przez Ethana przed przyjściem. Około godziny 9 usnęli wspólnie w łóżku Nicoli, po 12 w nocy chłopak obudził się. Napisał kartkę i zostawił ją na biurku dziewczyny, ucałował ją w głowę i wyszedł.
Obudziła się w miarę rano z wyśmienitym humorem, bo przypomniała sobie wcześniejszy dzień. Po chwil gdy wstała zauważyła kartkę na biurku od Ethana: Rozkochujesz mnie w sobie śpiochu! PS. Zadzwoń, gdy wstaniesz. Nicola po przeczytaniu wiadomości od razu zadzwoniła do chłopaka.
- Wcale nie jesteś takim śpiochem, jest dopiero 8, a Ty już nie śpisz i na dodatek mnie budzisz! - usłyszała ukochany głos w słuchawce.
- No widzisz, jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz! - odparła. - To pośpij sobie jeszcze, ja będę musiała odwiedzić Patrica.
- Dobrze Skarbie, do zobaczenia.

Wzięła prysznic, umalowała się i ubrała. Szybko zjadła śniadanie i pojechała do szpitala. Zajechała jeszcze do sklepu, by kupić najpotrzebniejsze rzeczy dla brata. Zaparkowała i udała się w stronę wejścia, gdy ktoś zaszedł ją od tyłu i złapał za ramię. Odwróciła się i nie była zadowolona widząc, kto był za nią.


wtorek, 30 sierpnia 2011

VI.

Po 15 minutach byli już na miejscu.
- Wejdziesz ze mną? - zapytała.
- Poczekam tu na Ciebie. - uśmiechną się, wywijając się od poznania rodzinki.
- Jak chcesz. Będę za 10 minut! - krzyknęła wychodząc z samochodu i gwałtownie zatrzaskując drzwi. Po chwili jej drobna sylwetka zniknęła za drzwiami szpitala.
Wjechała windą na trzecie piętro i powędrowała w stronę sali, w której leżał jej brat.
- Hejka! - przywitała się z Patricem i mamą, całując ich w policzek. - Jak się czujesz? - zapytała.
- Całkiem dobrze, za parę dni powinni mnie już wypisać. - odparł.
- O to świetnie! - uśmiechnęła się. - Będę musiała Wam kogoś przedstawić!
- Kogo? - zapytała się pani Kate.
- Ethana, poznałam go wczoraj w centrum. Okazało się, że mieszka blisko nas i właśnie czeka na parkingu i zabiera mnie na plażę! - wykrzyczała wręcz ze szczęścia.
- Kochanie! Cieszę się, że w końcu zaczęłaś żyć na nowo życiem towarzyskim po rozstaniu z Johnem. - matka przytuliła córkę, całując ją delikatnie w czoło.
- Mam nadzieję, że jest jakiś normalny, bo jak nie... - wygrażał się Patric.
- Nie martw się kaleko! - pokazała język. - Będę już spadała, jakby co to dzwońce. - przesłała w powietrzu buziaka i pędem wyszła z sali.
Wychodząc z budynku od razu zwróciła uwagę na chłopaka, który cierpliwie czekał na swoją sympatię.
- Już jestem. - powiedziała wsiadając do auta.
- Nie mogłem się doczekać. - Ethan wiedział jak oczarować Nike, bez żadnych podtekstów i sztucznych gadek. Dziewczyna po tych słowach poczuła się jakby usłana różami, doceniała każde małe słowo skierowane z jego ust. Nie mogła się nie uśmiechać i co chwilę nie chichotać, a gdy pytał się z czego się śmieje odpowiadała, że z niczego, choć i tak wiedział co jest na rzeczy.
- No i jesteśmy! - powiedział patrząc się na plażę.
- Jest tu niesamowicie! - szeroko otworzyła oczy ze zdziwienia. Poszli w stronę plaży, zatrzymali się przy jednym z rozstawionych parasolów. Ethan zdjął z siebie spodnie i koszulkę. Nicola na widok jego umięśnionego brzucha, znów nieumyślnie zaczęła się chichotać.
- Czego się cały czas ze mnie śmiejesz? - zapytał gilgocząc dziewczynę w idealnie płaski brzuch. Wiercili się tak, że dziewczyna wylądowała na Ethanie. Po niezręcznej chwili zeszła z niego biegnąc w stronę wielkiego oceanu. 
- Poczekaj na mnie! - krzykną doganiając dziewczynę.
Spędzili cudowne chwile na plaży, chlapali się w wodzie, pili zimne koktajle, pływali na deskach surfingowych i świetnie bawili się ze sobą. Nicola już dawno nie czuła się tak wspaniale. Każda chwila z blondynem dawała jej wiele radości i energii. Wieczorem, po wodnym szaleństwie wsiedli do samochodu i  pojechali tam, gdzie tylko zapragnęli. Ethan pokazał jej najlepszą restaurację w Los Angeles, szkołę, do której będą chodzić już za parę tygodni. Koło 11 odwiózł dziewczynę do domu, odprowadzając ją do drzwi poprosił o numer telefonu. Zapisała mu na ręce kilka cyfr po czym podziękowała mu za wspaniały dzień i weszła do domu. Oparła się o drzwi zamykając oczy. Czuła się szczęśliwa, w końcu mogła powiedzieć - JESTEM ZAJEBIŚCIE  SZCZĘŚLIWA! Jeszcze tylko zerknęła przez okno na odjeżdżający samochód i popędziła na górę zamykając się w pokoju. Wzięła do ręki telefon i zadzwoniła do Laury.
- Tak? Nika? - usłyszała głos przyjaciółki.
- Laura, to ja! Muszę Ci wszystko powiedzieć! - krzyknęła do słuchawki.
- Opowiadaj! Hihi!
- Spędziłam dziś cały dzień z Ethanem, tym chłopakiem o którym pisałam Ci na facebooku! - podekscytowana dziewczyna chciała opowiedzieć Laurze każdy szczegół z tej znajomości. - Uczył mnie pływać na desce! Byliśmy w restauracji! Zaraz się z Nim zakocham! - krzyknęła.
- Ej ej nie szalej! - zaśmiała się. - cieszę się słonko Twoim szczęściem, tylko pamiętaj... uważaj na siebie. - ton przyjaciółki nie brzmiał już tak wesoło jak przed chwilą. Pewnie chciała ją ostrzec, by znowu nie wpakowała się w chory związek jak z Johnem.
- Tak wiem, będę obiecuję. - odparła.
Rozmawiały ze sobą jeszcze z godzinę opowiadając sobie wszystko po kolei. Nika bardzo tęskniła za Laurą, ale rozmowy telefoniczne były najlepszym tym co miały teraz dla siebie. Gdy skończyła rozmawiać wykąpała się, przebrała w piżamę i położyła się do łóżka. Nagle przyszedł jej sms, wybrała opcję "pokaż": Dobranoc Nika, dziękuję za cudownie spędzony razem dzień. Jesteś niesamowita. Ethan. - uśmiechnęła się do ekranu odpisując: Ja Tobie także dziękuję, śpij dobrze. Była tak podekscytowana dzisiejszym dniem, że z chwili na chwilę jeszcze bardziej cieszyła się z przeprowadzki z Pensylwanii. 










poniedziałek, 29 sierpnia 2011

V.

- Co Ty zrobiłeś idioto? - Nicola zapytała brata, lekko szturchając go po ramieniu.
- Cieszmy się, że tylko na tym się skończyło! - z ulgą w głosie odpowiedział Patryk, ocierając ręką czoło. Według lekarzy chłopak miał wiele szczęścia, na tym odcinku drogi zawsze jeździ masa aut, a w tym czasie nie było ani jednego. Lepiej nie myśleć, co to by było gdyby wpadł na jedno z nich...
- Nigdy więcej nie wsiądziesz na motor. - drżącym głosem pani Kate wydusiła z siebie słowa. Była w wielkim szoku, tak bardzo się martwiła. Nic innego nie liczyło się tak jak dobro jej dzieci, od zawsze Nicola i Patric byli jej oczkiem w głowie. Nawet jej małżeństwo schodziło na drugi plan, oddała się ponadto rodzicielstwu i wychowaniu swoich pociech.
- Mamo.. proszę Cię... Będę już uważał! Nie zabraniaj mi tego. - prosił dwudziestolatek.
- Jeśli dla Ciebie motor jest ważniejszy niż rodzina i własne życie... - płacząca kobieta wybiegła z sali.
Patric poczuł się winny, gdyby mógł stanąłby na nogi i wybiegł za matką przepraszając ją i obiecując, że nigdy a to prze nigdy nie wsiądzie już na motor.
- Bracie, to już Twój drugi wypadek.Może naprawdę byłoby lepiej, gdybyś przestał jeździć. Mama więcej takich sytuacji nie zniesie. Wystarczy już, oszczędź jej cierpienia. - dziewczyna mówiąc to wstała i udała się w stronę korytarza. 

Podeszła do matki stojącej przy oknie. Oczy kobiety były całe we łzach, ręce w których trzymała mokrą już chusteczkę trzęsły się. Nicola złapała ją za ramię przykładając swoją głowę do jej głowy. Cierpiała razem z nią, choć i tak nie była w stanie pojąć co czuje.
- Mamo, pojedźmy do domu. Przyjedziesz rano, Patric wszystko sobie przez noc przemyśli. Dajmy mu czas.
- Dobrze Nika, dobrze.
Obie udały się w stronę wyjścia. Pojechały własnymi samochodami. W domu powiedziały sobie dobranoc i udały się do własnych pokoi. Było już po 12. Nicola niczym śpiąca królewna opadła w ubraniach na łóżko tak przesypiając całą noc.


- Witaj Skarbie. - wyszeptała pani Kate kładąc na stoliku nocnym tacę ze śniadaniem dla córki.
- O cześć, dzięki za śniadanie. - ospała dziewczyna przekręciła się na plecy.
- Jak Ty spałaś, nawet nie przebrałaś się w piżamę! - matka odkryła z niej kołdrę machając groźnie palcem.
- Ty mnie lepiej nie strasz! - uśmiechnęła się.
- Jak ja Cię zaraz postraszę to pożałujesz!
- Już się boje!
- Bój się bój - ostrzegła córkę. - Jadę do Patrica. Jak możesz zrób  zakupy na obiad, pieniądze i listę zostawiłam Ci w kuchni. Trzymaj się! - matka ucałowała nastolatkę w policzek i zgrabnie wyszła w pokoju.
Gdy Nicola skończyła jeść śniadanie wzięła z biurka laptopa, siadła na podłodze i włączyła go. Weszła na facebooka, bo dawno nie sprawdzała co się dzieje u jej znajomych. Miała dwie wiadomości i 4 powiadomienia. Pierwsza wiadomość: Obiecałaś, że napiszesz od razu, gdy przyjedziesz. Nika, martwię się i nie wiem co tam u Ciebie! Odpisuj szybko, kocham Cię - Laura. - Laura to najlepsza przyjaciółka Nicoli z Pensylwanii. Odpisała jej: Nie martw się. Ze mną wszystko okej. Poznałam pewnego chłopaka, ma na imię Ethan i jest.. świetny! Dzisiaj się z nim spotykam. Wczoraj go poznałam w niesamowitym centrum handlowym! Muszę Cię tam kiedyś zabrać. Napisz co tam u Ciebie, też kocham. Nika. Weszła w drugą wiadomość, od nieznajomego Ethana Beena. Od razu pomyślała o nowo poznanym chłopaku i szybko odczytała wiadomość: Nie mogłem spać przez Ciebie. Tak wiem, że to znów płytki tekst, ale taka jest prawda :) Do 14! Nicola poczuła się bajkowo, znowu kochana i doceniana. W poprzednim związku była 3 lata, niestety skończyło się zdradą od strony chłopaka. Nastolatka długo nie umiała się pogodzić z samotnością i życiem bez niego. Nie umawiała się na randki i wszystkie podrywy traktowała negatywnie. Nie chciała się z nikim spotykać, była zrażona do facetów, aż do wczoraj. Postanowiła mu nie odpisywać i potrzymać go w niepewności. Po za tym i tak widzą się za 2 godziny.

Po sprawdzeniu powiadomień odłożyła laptopa, podeszła do okna i odsłoniła ciemne rolety, by sprawdzić jaka jest pogoda za oknem. Widać było intensywne i gorące słońce, to najczęstsza pogoda w LA. Poszła do łazienki, wzięła prysznic, wysuszyła włosy zawijając je w nieschludnego koczka, pomalowała się tak jak zwykle dodając jeszcze flamaster do ust i róż na policzki. Udała się do garderoby, wybrała nową sukienkę w kwiatki na ramiączkach i białe balerinki. Wzięła wielką brązową torbę i wybrała się na zakupy do pobliskiego marketu. Poszła piechotą korzystając z tego, że pogoda jest idealna, a sklep jest całkiem blisko. Przechodziła po długich alejkach wybierając potrzebne produkty, wybrała też parę kosmetyków do kąpieli i pielęgnacji ciała. Udałą się do kasy płacąc za zakupy kartą. Wychodząc ze sklepu zaczęła żałować, że nie wzięła jednak samochodu, ale jakoś dała radę dojść do domu.
- O nie! Już 14! - powiedziała dziewczyna szybko wypakowując rzeczy z siatek. "Ding dong" - usłyszała dzwonek do drzwi. Stresowała się jak przed najważniejszym egzaminem w życiu. 
- Pięknie wyglądasz. - powiedział Ethan szarmancko uśmiechając się do dziewczyny.
- Wybieramy się gdzieś, czy zostajemy tutaj? - spytała.
- Porywam Cię na najlepszą plażę w Los Angeles, weź strój kąpielowy i ręcznik. - oparł się o ścianę wpatrując się  w nastolatkę.
- Okej! - zawołała. Za 5 minut była już gotowa do wyjścia. - Mam jeszcze jedną prośbę. -nieśmiało powiedziała.
- Tak? 
- Moglibyśmy zajechać do szpitala? Mój brat miał wczoraj wypadek na motorze i chciałabym się jeszcze dziś z nim zobaczyć.- odparła zagryzając usta.
- Pewnie, wsiadajmy. - Ethan nie miał nic przeciwko. Zaprowadził dziewczynę do swojego czarnego auta i otworzył jej drzwi.
- Już nie udawaj, że jesteś dżentelmenem! - spojrzała na chłopaka chichocząc się.
- Chciałem tylko zrobić takie wrażenie. - ulegle odpowiedział.
- Wiedziałam! - odparła ukazując swoje śnieżno białe zęby. Czuła się przy Ethanie jak księżniczka. Nie był już dla niej obojętnym chłopakiem z restauracji. 

niedziela, 28 sierpnia 2011

IV.

- Przyszedłem Cię przeprosić. - był to Ethan, w ręku trzymał żółtego słonecznika.
- Za co? Za siebie? - dziewczyna nie nabrała się na skruchę swojego wielbiciela.
- Za moje zachowanie. Sam wiem, że zachowałem się jak tandetny chłopak, ale tak nie jest.A postanowiłem przyjść, bo zauważyłem w Tobie coś więcej niż tylko niezależną dziewczynę z drobnymi dłońmi i mało widocznymi piegami przy nosie. - dziewczyna była zaskoczona. Mało kto zauważał, że jej dłonie są do prawdy małe, a brązowe plamki u góry nosa zauważają tylko nieliczni.
- Czuję, że to też jeden z Twoich licznych sposobów na podryw. - zachichotała i otworzyła szeroko drzwi, zachęcając blondyna by wszedł do środka. Uśmiechną się pochlebnie, zdjął buty i wszedł do wielkiego salonu.
- Wow! Dom godny podziwu! - otworzył oczy ze zdziwienia.
- Dzięki - odpowiedziała dziewczyna nalewając soku do wysokich szklanek.
- Oprowadzisz mnie? - nieśmiało zapytał się.
- Pewnie! - uśmiechając się odparła dziewczyna. W tej samej chwili zaczęła żałować swojego zachowania w restauracji. Zbyt szybko oceniła go, ale może to jeszcze bardziej zachęciło Ethana do poznania Nicoli.
Gdy byli już w pokoju dziewczyny rozmawiali ze sobą tak jakby znali się od dzieciństwa. Opowiadał jej o tym, że jego największą pasją jest gra w tenisa i surfing. Mówił, że żyje w rozbitej rodzinie z matką, ojczymem i swoim bratem. Jego stosunki rodzinne nie układały się po ślubie matki z nowym mężczyzną. Słysząc to dziewczyna opowiedziała mu o swoim problemie, rozumieli się doskonale, mimo wcześniejszej sytuacji.
- Będę już spadać, bo już po 22.. - powiedział zabierając bluzę z łóżka.
- Poczekaj.. Chciałabym Cię przeprosić za moje zachowanie w centrum. - głos Nicoli brzmiał naprawdę przekonująco.
- Nic nie szkodzi, to przecież moja wina. - odparł.
- Nie mów tak. Naskoczyłam na Ciebie bez powodu.
- Już dobrze, nie zadręczaj się tym. Ważne, że mniej więcej poznaliśmy się i mam nadzieję, że teraz zrobiłem odwrotne wrażenie niż w południe. - powiedział łapiąc się za boki.
- Tak, bardzo miło rozmawiało mi się z Tobą.
- Mi także. Zobaczymy się jutro? - zaproponował.
- Może być. - w jej oczach pojawiła się iskierka. Poczuła motylki w brzuchu.
- Przyjdę jutro po Ciebie o 14, ok?
- Okej, do zobaczenia! - pożegnała chłopaka machając słodko swoją malutką dłonią.

Po wyjściu chłopaka zadzwoniła do matki, martwiąc się, że nie wraca do domu, a było już po dziesiątej.
- Mamo gdzie Ty jesteś? - Nicola zapytała pełna obaw.
- Patric miał wypadek, jestem w szpitalu. - słysząc słowa rodzica ugięły jej się nogi.
- Jak to wypadek? - niecierpliwie pytała.
- Jechał swoim motorem i jak zwykle przekroczył prędkość, wpadł w poślizg na mokrej szosie i spadł z pojazdu. Ma lekki wstrząs mózgu i złamaną lewą nogę.
- Zaraz będę. - zawołała dziewczyna po czym natychmiast wsiadła do samochodu i udała się w stronę szpitala.


/ wybaczcie, że tak krótko!
hh

sobota, 27 sierpnia 2011

III.





Była 8 nad ranem. Ciągłe uderzanie kropli deszczu w parapet obudziło zaspaną dziewczynę. "Nic nie popsuje mi dziś humoru" - powiedziała sama do siebie widząc pogodę za oknem i energicznie wstała z łóżka. Udała się do łazienki i wzięła ciepły prysznic, następnie nałożyła cienką warstwę pudru i tuszu do rzęs. Równie dobrze wyglądała bez makijażu, lecz tak czuła się bardziej komfortowo. Gdy weszła do garderoby zauważyła niewypakowane jeszcze pudełka z ubraniami, więc starannie poukładała swoje rzeczy na szklanych półkach. Odłożyła sobie na dzisiejszy dzień przylegające rurki z łatami i luźną bluzkę opadającą na jedno ramie. Planowała przejść się po okolicy i zwiedzić najbardziej popularną galerię handlową w LA. Wzięła czarną torebkę na łańcuch pośpiesznie pakując w nią portfel, telefon, chusteczki i gumy do żucia. Przejrzała się jeszcze raz w lustrze, poprawiła niesforne kosmyki jej długich włosów po czym postanowiła zejść na dół. Matka dziewczyny zauważając ją o 10 rano na nogach w wakacje doznała szoku.
- A Tobie co się stało? - cicho chichocząc kobieta spytała się córki. 
- Rzeczywiście bardzo zabawne! Postanowiłam przejść się po okolicy. - odparła z dziarską miną na twarzy.
- Dobrze Skarbie, nie denerwuj się już. - matka ucałowała dziewczynę w czoło serdecznie się uśmiechając. - Może zjadłabyś chociaż śniadanie? Jeśli chcesz mogę zrobić Twoje ulubione omlety z sosem malinowym! - matka pełna zapału podeszła do lodówki chcąc wyciągnąć składniki.
- Nie, nie chce mamuś. Zjem coś nie mieście, obiecuję! - w tej samej chwili Nicola szybkim ruchem wzięła parasolkę i wyszła trzaskając głośno drzwiami. 

Wsiadła do swojego czerwonego nissana, wkładając kluczyki do stacyjki odpaliła go. Na szczęście miała nawigacje samochodową i bez trudu mogła dostać się na miasto, bez błądzenia i pytania o drogę. Jeszcze tylko włączyła swoją ulubioną piosenkę zespołu Coldplay, wzięła do buzi listek gumy miętowej i ruszyła z wielkim uśmiechem na twarzy. Jechała omijając osiedla, wysokie wieżowce, piękne budynki i parki. Obserwowała tutejszych mieszkańców podziwiając ich piękne stroje.
Gdy była już na miejscu szybko zaparkowała samochód nie mogąc doczekać się widoku wszystkich sklepów  w galerii. Stojąc przed masywnymi drzwiami nie zdawała sobie sprawy, że będzie robiła zakupy w tak niesamowitym miejscu.Po chwili namysłu weszła.W środku zobaczyła wielką fontannę otoczoną ławeczkami, kilka wind i ruchomych schodów, tłum ludzi korzystających z wyprzedaży. - Żyć nie umierać! - pomyślała po czym weszła do jednego ze sklepów. Kupiła w nim sukienkę w kwiatki i wysokie beżowe szpilki z platformą, w drugim bluzę w kratę i leginsy, w trzecim czarne rurki, kurtkę z jasnego dżinsu i pięć przeróżnych bluzek. Po kilku godzinach zmęczona zakupami udała się do restauracji. Zamówiła sałatkę warzywną i cole. Odchodząc od kasy pędziła w kierunku jedynego wolnego stolika. Nagle - bach! Cała sałatka z colą znalazły się na przystojnym blondynie.
- O kurczę! Przepraszam bardzo! - speszona dziewczyna zaczęła przepraszać chłopaka podnosząc resztki jedzenia.
- Nic nie szkodzi. - uśmiechną się.
- Jeśli chcesz mogę oddać Ci pieniądze za pobrudzoną bluzkę. - Nicola mówiąc to wyciągała z torebki portfel.
- Nie ma mowy. Może lepiej ja kupię Ci sałatkę i colę, a Ty się zgodzisz. - blondyn onieśmielił nastolatkę swoją propozycją.
- Jeśli będziemy wtedy kwita, to okej!
Usiedli naprzeciwko siebie.
- Ethan jestem! - rzucił czekając na odpowiedź dziewczyny.
- Miło mi, Nicola. 
- 5 pytań?
- Jakie 5 pytań? - zdziwiona dziewczyna nie wiedziała o co chodzi nowo poznanemu chłopakowi.
- 5 moich pytań i Twoich odpowiedzi, a potem odwrotnie. - Ethan uśmiechną się szarmancko i wziął łyk zamówionej kawy.
- Jestem za! Ty pierwszy. 
- Jesteś sama?
- Jeśli chodzi Ci o to czy jestem tutaj, to tak. - pewna siebie założyła ręce na piersi oczekując kolejnego pytania.
- Czego taka piękna dziewczyna błądzi sama po tak wielkim centrum?
- Widocznie tak chce. - Nicola była dziewczyną, która nie nabierała się na płytki podryw facetów.
- Uhu! Ostro! - widać, blondyn był zaskoczony odpowiedzią dziewczyny. - Gdzie mieszkasz? - zadał kolejne  pytanie.
- Brentwood.
- Miło, ja także. A więc kolejne pytanie. Czego nie widziałem Cię wcześniej? Zważając na to, ze mieszkamy na tej samej dzielnicy. - widać, że chłopak był zafascynowany Nicolą.
- Może dlatego, że mieszkam tu od wczoraj. I nie rozglądam się łapczywie za chłopakami w Twoim stylu. - sarkastyczna mina dziewczyny, zgasiła przeuroczy uśmiech Ethana.
- O, to dobrze się składa! Jakbyś chciała mógłbym Cię oprowadzić po mieście. - patrzył na nią pełen nadziei, że się zgodzi.
- Zobaczymy, jak na razie zostało Ci ostatnie pytanie. - Nicola była nieugięta.
- Czego jesteś taka chłodna? - jego twarz posmutniała.
- Nie jestem chłodna, może przewrażliwiona na punkcie boskich blond-podrywaczy. - w głosie brunetki można było wyczuć unoszącą się w powietrzu ironię. - A teraz moja kolej. Ile dziewczyn już wyrwałeś na taki sam sposób jak próbowałeś mnie poderwać? Byłeś z jakąś kobietą więcej niż 5 miesięcy? Pewnie jesteś super gwiazdą szkoły za którą lata mnóstwo pustych dziewczyn, no nie? Myślisz, że możesz wszystko osiągnąć urodą ? I czy naprawdę uważasz, że to co masz pomoże Ci dojść do czegoś w życiu? - Nicola posunęła się dalej niż myślała.
- Eee.. - chłopak nie wiedział co odpowiedzieć.
- Taki myślałam, więc dziękuję za towarzystwo, ale będę już spadać. - złapała siatki z zakupami i udała się w stronę wyjścia. Nie sądziła, że jest w stanie tak komuś nagadać, ale czuła się dumna. Niczego innego tak nie znosiła jak zakochanych w sobie lowelasów. Miała nadzieję, że nigdy już go nie spotka.
Gdy wróciła do domu nie zastała nikogo. Zaniosła swoje zakupy do garderoby, przebrała się w codzienny dres i pomaszerowała do kuchni zrobić sobie kakao.  Następnie włączyła na dvd swój ulubiony serial i natychmiast zasnęła. Obudziło ją głośne pukanie do drzwi. Podeszła otwierając je.
- Co Ty tu robisz? - dziewczyna najwyraźniej była zaskoczona.

piątek, 26 sierpnia 2011

II.

Dwudziestopiętrowy wieżowiec, tam nogi Nicoli poniosły ją, a dokładniej na dach budynku. Zawsze przychodziła tam, gdy chciała od wszystkiego odpocząć i uciec w inny świat. Za każdym razem dyskretnie wjeżdżała widną biurowca na ostanie piętro i wspinała się po zardzewiałej drabinie na dach. Tym razem nie obchodziło ją czy ktoś ją zauważy, nie zwracała na nic uwagi. Niczego innego tak nie pragnęła jak wymazać ten dzień z pamięci. Mimo własnej woli analizowała w myślach każde słowo rodziców, każdy gest, każde spojrzenie. Zabolało ją także zachowanie Patrica, przecież mówili sobie o wszystkim, a ten wiedząc wcześniej o rozstaniu rodziców nie powiedział jej nic. Brat był jej przyjacielem, pomocną dłonią i opiekunem, nie rozumiała tego wszystkiego.
Gdy znalazła się już na dachu, siadła po turecku wkładając do uszu słuchawki, wtem poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu. Gwałtownie odwróciła się i zobaczyła Patrica.
- Co Ty tu robisz? Skąd wiedziałeś gdzie jestem? - zapytała wycierając łzy z policzków.
- Nika, przecież zawsze tu przychodzisz, gdy coś jest nie tak. - chłopak usiadł obok niej, opiekuńczo przytulając swoją młodszą siostrę.
- Tak wiem, zapomniałam, że wszystko zawszę muszę Ci mówić, a Ty mi niestety nie. - dziewczyna odtrąciła rękę brata.
- Wiem, że nie powiedziałem Ci o tym, że rodzice się rozwodzą. Mój błąd. Ale pomyślałem, że to oni powinni Ci o tym powiedzieć, to przecież ich decyzja.
- A Tobie kiedy o tym powiedzieli? - Nicola dalej drążyła temat.
- Nie powiedzieli mi. Przypadkiem usłyszałem ich rozmowę. - Patric spuścił wzrok uświadamiając sobie, że źle zrobił podsłuchując rodziców.
Nastolatka jeszcze bardziej zaczęła płakać, wylewając ze swoich oczu koleją i kolejną łzę. Każda z nich bolała tak samo. Wtuliła swoje delikatne ciało w ramiona brata, teraz tylko w nim miała największe wsparcie.
Około 18 rodzeństwo wróciło do domu. Gdy weszli zauważyli, że mama siedzi w salonie z pewnym mężczyzną, który pokazuje jej oferty domów w Los Angeles. Był ubrany w czarny garnitur, na nosie miał prostokątne okulary z grubymi czarnymi oprawkami. Pani Kate zauważając swoje pociechy zachęciła ich ruchem ręki, by zobaczyli co znajduję się na kartkach. Nicola była pozytywnie zaskoczona widząc piękny, biały dom z mnóstwem okien i pięknym ogrodem.
- Przeprowadzamy się? - zapytała się matki, która oczekiwała takiej reakcji.
- Jeśli nie będziecie mieć nic przeciwko. - matka niepewnie spojrzała na dzieci z nadzieją w oku, że zgodzą się na jej propozycję. Dla niej byłby to wielka szansa na nowe życie, zapomniałaby o nieprzyjemnej przeszłości.
- Dla mnie bomba! - Nikola pod wpływem nieznanej energii zgodziła się.
- Jeśli trzeba.- chłopak nie był zachwycony zmianą zamieszkania.



- Jeszcze te pudełko panowie! - pani Kate pełna zapału wskazywała pracownikom firmy meblowej miejsce, gdzie, co mają postawić.
Nicola wbiegła do nowego domu, otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Nigdy nie myślała, że będzie mieszkała w tak wspaniałym miejscu. Po białych krętych schodach weszła na górę chcąc wybrać sobie swój pokój. Gdy weszła do pierwszego z nich, od razu wiedziała, że to ten. Duży pokój z różowymi ścianami w fioletowe wzory. Masywne łóżko ozdobione przewiewnym baldachimem, białe, dziewczęce meble, garderoba i oddzielna łazienka,  ogromny balkon i cudowny widok z okna na Los Angeles. Dziewczyna była w szoku, wiedziała, że to nowy, lepszy etap jej życia.
Wieczorem rodzinka siedziała w salonie zajadając się popcornem i oglądając wokalny teleturniej. Każdy, kibicował swojemu wybrańcowi, przy czym słodko przekomarzając się, że jeden jest lepszy od drugiego. Nawet Patric zmienił nastawienie co do nowego miejsca zamieszkania. Uwierzył, że ta zmiana wyjdzie im na dobre.
Nicola kładąc się spać w nowym łóżku dziękowała Bogu, za swoją rodzinę i za to, że mają siłę iść razem przesz wszystkie przeciwności losu.
- Czuję, że będzie mi tutaj dobrze. - szepnęła sama do siebie, przytulając swojego pluszowego misia.


/ następny rozdział, będzie ciekawszy! 
hh




czwartek, 25 sierpnia 2011

I.

Nicola, była piękną, siedemnastoletnią, długowłosą brunetką z piwnymi oczami i cudowną figurą. Inne dziewczyny zazdrościły jej tego, lecz ona uważała, że nie ma się czym szczycić. Skromna i zawsze pogodna. Mimo złych doświadczeń nie zmieniała się i nie traciła wiary w to, że życie jest piękne.
Był upalny lipiec. Nastolatka jak zwykle spała do późna w swoim wygodnym różowym łóżku, w którym znajdowało się mnóstwo miękkich poduszek i pluszaków.
- Nika, wstawaj już 12! - za drzwi krzyczała mama, która zawsze walczyła z późnym wstawaniem swojej córki.
- Mami, są wakacje. Daj mi się w końcu wyspać...
- Nie będziesz przecież przesypiała całego dnia. No raz dwa! - wtem do pokoju weszła pani Simpson, nieco zdenerwowana na swoją córkę odsłoniła purpurowe zasłony, które przysłaniały intensywne promienie słońca. Jeden z nich padł na oczy Nicoli, ona zaś zasłoniła się po uszy kołdrą nic nie robiąc sobie z próśb matki.
- Skarbie proszę... Muszę z Tobą porozmawiać. - w głosie kobiety było słychać żal i zrezygnowanie. Dziewczyna słysząc ton matki od razu wstała i usiadła na rogu łóżka.
- Co jest mamuś?
- Ubierz się i zejdź na dół na śniadanie. Tylko się pośpiesz.- rzucając to szybko wyszła z pokoju zamykając delikatnie drzwi. Nicola nie podejrzewała o czym się dowie za kilka chwil. Poszła do łazienki i wzięła chłodny prysznic, następnie nałożyła na siebie byle jakie domowe ubranie. Schodząc ze schodów zauważyła, że przy stole w jadalni czeka na nią nie tylko mama, ale także tata i starszy brat. Zaniepokoiła się czując dziwne skręcanie w żołądku z powodu nerwów.
- Coś się stało? - zapytała pełna obaw.
- Siądź córeczko, musimy Ci coś powiedzieć. Mamy nadzieję, że nie będziesz miała nam tego za złe. Nie mamy innego wyboru. Bądź dla nas wyrozumiała... - tata Nicoli, pan Thomas złapał dziewczynę za rękę. Nigdy nie okazywał jej uczuć, rzadko rozmawiali, ponieważ nie było go ciągle w domu. Pracował jako przedstawiciel handlowy, jeździł po całym kraju i nie tylko. Ten gest zdziwił dziewczynę i to upewniło ją w tym, że to o czym się dowie na pewno nie będzie przyjemne. Bezszelestnie siadła na drewniane krzesło, oczekując tego co chcą powiedzieć jej rodzice.
- Więc słucham?
- Postanowiliśmy wziąć z tatą rozwód. - pani Kate mówiąc te słowa spuściła głowę do dołu, próbując ukryć łzy.
- Słucham? Dlaczego? - brunetka nie wierzyła własnym uszom, to przeszło całkowicie jej najśmielsze oczekiwania.Myślała, że to jakiś żart, że to nie może być prawda.
- Niech Ci nasz kochany tatuś powie! - z wrzutem w głosie Patric, brat Nicoli powiedział patrząc się z ironicznym uśmiechem na ojca.
- Zdradziłem Waszą matkę, miałem romans. Sam nie wiem jak do tego doszło. Tak bardzo tego żałuję. Przykro mi... - mężczyzna zacisną usta oczekując odpowiedzi córki.
- Nie chce Cię już znać. - ze łzami w oczach Nikola wybiegła z domu. Bez makijażu, bez porządnego ubrania. Biegła ile miała tylko sił w nogach, przed siebie. Nie mogła w to uwierzyć. Myślała, że to zwykły sen, który zaraz się skończy, a ona obudzi się i odetchnie z ulgą. Lecz to nie był sen. Musiała się z tym uporać, mieć siłę i nie poddawać się. Nie chciała nigdzie wracać, chciała zapomnieć.


/ mam nadzieję, że spodobają Wam się moje teksty.
 Proszę o wyrozumiałość, bo opowiadanie jest jednym z pierwszych.
hh.