czwartek, 25 sierpnia 2011

I.

Nicola, była piękną, siedemnastoletnią, długowłosą brunetką z piwnymi oczami i cudowną figurą. Inne dziewczyny zazdrościły jej tego, lecz ona uważała, że nie ma się czym szczycić. Skromna i zawsze pogodna. Mimo złych doświadczeń nie zmieniała się i nie traciła wiary w to, że życie jest piękne.
Był upalny lipiec. Nastolatka jak zwykle spała do późna w swoim wygodnym różowym łóżku, w którym znajdowało się mnóstwo miękkich poduszek i pluszaków.
- Nika, wstawaj już 12! - za drzwi krzyczała mama, która zawsze walczyła z późnym wstawaniem swojej córki.
- Mami, są wakacje. Daj mi się w końcu wyspać...
- Nie będziesz przecież przesypiała całego dnia. No raz dwa! - wtem do pokoju weszła pani Simpson, nieco zdenerwowana na swoją córkę odsłoniła purpurowe zasłony, które przysłaniały intensywne promienie słońca. Jeden z nich padł na oczy Nicoli, ona zaś zasłoniła się po uszy kołdrą nic nie robiąc sobie z próśb matki.
- Skarbie proszę... Muszę z Tobą porozmawiać. - w głosie kobiety było słychać żal i zrezygnowanie. Dziewczyna słysząc ton matki od razu wstała i usiadła na rogu łóżka.
- Co jest mamuś?
- Ubierz się i zejdź na dół na śniadanie. Tylko się pośpiesz.- rzucając to szybko wyszła z pokoju zamykając delikatnie drzwi. Nicola nie podejrzewała o czym się dowie za kilka chwil. Poszła do łazienki i wzięła chłodny prysznic, następnie nałożyła na siebie byle jakie domowe ubranie. Schodząc ze schodów zauważyła, że przy stole w jadalni czeka na nią nie tylko mama, ale także tata i starszy brat. Zaniepokoiła się czując dziwne skręcanie w żołądku z powodu nerwów.
- Coś się stało? - zapytała pełna obaw.
- Siądź córeczko, musimy Ci coś powiedzieć. Mamy nadzieję, że nie będziesz miała nam tego za złe. Nie mamy innego wyboru. Bądź dla nas wyrozumiała... - tata Nicoli, pan Thomas złapał dziewczynę za rękę. Nigdy nie okazywał jej uczuć, rzadko rozmawiali, ponieważ nie było go ciągle w domu. Pracował jako przedstawiciel handlowy, jeździł po całym kraju i nie tylko. Ten gest zdziwił dziewczynę i to upewniło ją w tym, że to o czym się dowie na pewno nie będzie przyjemne. Bezszelestnie siadła na drewniane krzesło, oczekując tego co chcą powiedzieć jej rodzice.
- Więc słucham?
- Postanowiliśmy wziąć z tatą rozwód. - pani Kate mówiąc te słowa spuściła głowę do dołu, próbując ukryć łzy.
- Słucham? Dlaczego? - brunetka nie wierzyła własnym uszom, to przeszło całkowicie jej najśmielsze oczekiwania.Myślała, że to jakiś żart, że to nie może być prawda.
- Niech Ci nasz kochany tatuś powie! - z wrzutem w głosie Patric, brat Nicoli powiedział patrząc się z ironicznym uśmiechem na ojca.
- Zdradziłem Waszą matkę, miałem romans. Sam nie wiem jak do tego doszło. Tak bardzo tego żałuję. Przykro mi... - mężczyzna zacisną usta oczekując odpowiedzi córki.
- Nie chce Cię już znać. - ze łzami w oczach Nikola wybiegła z domu. Bez makijażu, bez porządnego ubrania. Biegła ile miała tylko sił w nogach, przed siebie. Nie mogła w to uwierzyć. Myślała, że to zwykły sen, który zaraz się skończy, a ona obudzi się i odetchnie z ulgą. Lecz to nie był sen. Musiała się z tym uporać, mieć siłę i nie poddawać się. Nie chciała nigdzie wracać, chciała zapomnieć.


/ mam nadzieję, że spodobają Wam się moje teksty.
 Proszę o wyrozumiałość, bo opowiadanie jest jednym z pierwszych.
hh.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz