piątek, 9 września 2011

IX.

Ethan: Cześć Skarbie, czego nie odbierałaś moich telefonów i nie odpisywałaś? Stało się coś?
Nika: Przepraszam, ale miałam dziś nieprzyjemną sytuację i nie miałam głowy do zaglądania w telefon.
Ethan: Ok, nic nie szkodzi. Martwiłem się...
Nika: Niepotrzebnie.
Ethan: No co jest?
Nika: No nic ważnego.
Ethan: Zaraz będę [użytkownik Ethan wylogował się]

Nicola mimo złego samopoczucia chciała spotkać się z Ethanem, chwile z chłopakiem były dla niej doprawdy wyjątkowe. Potrzebowała teraz najwięcej jego bliskości i obecności, a on to po prostu czuł.
Jeszcze chwilę siedziała na łóżku z laptopem na kolanach, przeglądając pocztę i facebooka. Po chwili odłożyła komputer na podłogę i ułożyła się wygodnie na łóżku, tyłem do drzwi, owijając się kocem i wkładając do uszu słuchawki. Może nie był to dobry pomysł, ale wybierała tylko te najsmutniejsze piosenki o smętnych i dołujących tekstach. Chciała pozbyć się przy tej muzyce łez, myślała, że tak będzie jej łatwiej. Widocznie tak było. Z każdą kroplą spływającą po jej twarzy stawała się silniejsza i bardziej zmobilizowana. " Przecież to nie koniec świata, ludzie przeżywają większe katusze, poradzimy sobie bez problemu bez ojca" - tłumaczyła sobie w myślach zaciskając mocno usta zębami. Po paru minutach jej powieki zamknęły się, usnęła.

Powoli otworzyła oczy czując, że ktoś leży za nią obejmując ją ręką. Od razu wiedziała, że to Ethan. Gwałtownie odwróciła się w stronę chłopaka, uśmiechając się.
- Jesteś Misiu - wtuliła się w jego klatkę piersiową.
- Będę zawsze - wyszeptał, głaskając ją po głowie. - A teraz śpij, jak się obudzisz to mi wszystko powiesz.
- A nie uciekniesz mi jak wczoraj? - spytała się.
- Nie ucieknę - powiedział, przykrywając siebie i dziewczynę grubym kocem.

Gdy obudziła się zauważyła, że ten patrzy się na nią tak jak przed jej zaśnięciem. 
- Długo spałam? - ziewnęła.
- Ponad dwie godziny.
- A Ty coś spałeś ?
- Nie, cudownie wyglądasz jak śpisz Kruszynko. - podparł się na jeden łokieć, uniósł się nad dziewczynę i pocałował ją w usta. Po buziaku odsuną się uśmiechając się.
- Twoja mama coś dobrego szykuje na kolacje! - szybko zerwał się siadając na łóżku.
- Skąd wiesz? Po za tym... poznałeś moją mamę? - zdziwiła się.
- Tak, bardzo miła kobieta. Przypadkiem poznałem także Patrica, chyba nie był zadowolony. - nagle zmienił ton mówiąc o bracie swojej sympatii.
- Jak to Patric, martwi się o swoją młodszą siostrę. - próbowała załagodzić zachowanie Patrica.
- A o co on się martwi? Przecież nic Ci nie zrobię.
- Wiem, że nic mi nie zrobisz... To nie rozmowa na teraz. W tej chwili wolałabym Ci jednak powiedzieć o dzisiejszym incydencie. - Nicola nagle zmieniła temat.
- Dobrze. - zgodził się.
- Gdy byłam pod szpitalem.. spotkałam tatę. - nieśmiało zaczęła mówić.
- Jak to? Po co przyjechał?
- Powiedział, że przyjechał do Patrica, ale ja myślę, że chyba jednak był inny cel jego odwiedzin. - nastolatka usiadła obok niego, łapiąc go za rękę. Mówiła mu swobodnie, nie bała się jego reakcji.
- Jaki? - Ethan co raz dopytywał się.
- Powiedział mi... że będzie miał dziecko ze swoją kochanką i, że planuje z nią życie. - znowu zaczęła płakać, lecz teraz mogła być przy Ethanie. Przytuliła się do niego. Siedzieli tak ze sobą parę chwil, po czym blondyn odsunął się, złapał ją za dłonie.
- Nieważne co się stanie, ja będę zawsze z Tobą. Jesteś dla mnie ważna i z każdą chwilą coraz cenniejsza. Pamiętaj, że poradzisz sobie z tym wszystkim... - Ethan mówił te słowa z wielkim uczuciem i stanowczością, bardzo pragnął, żeby Nicola uwierzyła mu i by te słowa w jakiś najmniejszy sposób pomogły jej.
- Tak Ci dziękuję! - krzyknęła ściskając ukochanego mocno za szyję.
- Przecież wiesz, że nie ma za co! - cmoknął ją w policzek. - Teraz idziemy jeść, bo jestem głodny jak wilk. No chyba jak chcesz, żebym Ciebie zjadł - zażartował.
- Takie przyjemności to po kolacji. - uśmiechnęła się, zeszła z łóżka i skierowała się w stronę drzwi.

- O! Dobrze, że jesteście. Nałożę wam trochę enchilady i wybieramy się z Patricem do Pensylwanii. Niestety,  wrócimy za kilka dni.Tam znajdują się dokumenty brata, które trzeba odebrać osobiście. Nawet nie proponuję Ci Nika, byś pojechała z nami, bo widząc Twoje towarzystwo nie zostawiłabym go na dzień tutaj samego! - pani Kate zażartowała, nakładając na talerze posiłek.
- Jak to? Nic mi o tym nie mówiłaś. - Nicola zdziwiła się.
- Bo dopiero przed chwilą się o tym dowiedziałam. Patric musi mieć rehabilitacje i specjalne zabiegi po wypadku. - głos matki spoważniał.
- No dobrze, poradzę sobie. - uśmiechnęła się dumnie, siadając do stołu z Ethanem.
- Tylko grzecznie tutaj! - krzyknął z przedpokoju straszy brat.
- Spoko loko, martw się lepiej o sobie ciamajdo. - dogryzła się.
- Już się nie kłócić! Utrzymaj Nika jako taki porządek, za 2-3 dni będziemy. Na razie! - matka posłała córce buziaka w powietrzu, po czym wyszła z domu.
- Czyli kilka dni tylko dla nas! - wykrzyczała brunetka, kręcąc się na obrotowym krześle.
- Dokładnie. - Ethan uśmiechną się.

poniedziałek, 5 września 2011

VIII.

- Witaj córeczko. - był to pan Georg, ojciec Nicoli. Na widok mężczyzny mocno zacisnęła zęby, najchętniej powiedziałby mu, żeby wynosił się jak najdalej od niej i jej życia, ale to w końcu był jej tata. Nie mogła tak postąpić.
- Po co tu przyjechałeś? - zapytała z żalem w głosie.
- Dopiero wczoraj dowiedziałem się o wypadku Patrica i postanowiłem przyjechać. - odparł.
- Nagle Cię interesujemy? Jakiś czas temu obchodziła Cię tylko ta Twoja dziunia, a nas miałeś daleko w nosie. Zapomniałeś? - nastolatka zdenerwowała się na ojca, po ostatnim incydencie znienawidziła go tak, jak nikogo innego przedtem. Nie potrafiła mu wybaczyć, zniszczył jej rodzinę i psychikę pani Kate. Był jednym z miliona dupków na świecie, którzy perfidnie zdradzają swoje żony, tłumacząc się, że to głupi romans, nic dla nich nie znaczący.
- Nie zapomniałem, nie zapomnę. Proszę wybacz mi, ale zakochałem się w Marry. Chcę ułożyć sobie z nią życie.
- Słucham? - nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała. - Mówiłeś, że to zwykły romans, a teraz planujesz z nią życie?! - Nicola zaczęła krzyczeć, ludzie z ulicy z irytacją patrzyli się na rozwrzeszczaną dziewczynę. Po chwili z jej oczu popłynęły łzy, tak po porostu. Nie chciała się rozklejać, na pewno nie przy takim człowieku. Myślała, że nic gorszego już od niego nie usłyszy. Znowu czuła się tak jak na dachu wieżowca. Czuła się jak w złym śnie, w nieodpowiedniej chwili.
- Nie wiedziałem, że.. nie wiedziałem, że będę mieć z Marry dziecko. - mężczyzna głośno połknął ślinę, spuszczając wzrok i patrząc się idiotycznie w chodnik. Miał ochotę zapaść się pod ziemie, ale w końcu musiał się odważyć i wyjawić ten sekret.
- Wynoś się z naszego życia! Nienawidzę Cię, rozumiesz? Idź do swojej Marry i do swojego dziecka, ale od nas spieprzaj jak najdalej. Już wystarczająco dużo zepsułeś. - pobiegła do szpitala, ocierając łzy w rękaw. Pojechała windą do góry i usiadła przed salą na ławce. Głowę skuliła w kolana. Znowu czuła, że chce zniknąć. Miała dosyć tych wszystkich sytuacji, jeszcze wczoraj żyła jak w niebie przebywając w towarzystwie Ethana, a dziś jej życie znowu zamieniło się w piekło. Z sali wyszedł Patric z panią Kate.
- Matko Boska! Co się stało? - kobieta kucnęła nad dziewczyną podnosząc jej głowę.
- Tata był pod szpitalem. - Nicola odparła załamanym głosem. - Powiedział, że... - znowu zaczęła żałośnie szlochać.
- Co powiedział? Nika, co jest? - Patric usiadł obok niej, obejmując ją ramieniem. - Nie płacz już, powiedz. - nalegał.
- Tata powiedział, że jego ta jego kochanka jest w ciąży i, że chce sobie z nią ułożyć życie. - zakryła dłońmi twarz. Pani Kate była w szoku, słysząc tę informację ledwo ustała na nogach. Oparła się o ścianę, lekko zjeżdżając po niej na podłogę. Gdy już usiadła nie było widać na jej twarzy żalu i smutku, tylko siłę do walki.
- Damy radę, młodzi wojownicy, no nie? - uśmiechnęła się i gwałtownie podniosła. Rodzeństwo było zaskoczone reakcją matki, ale też szczęśliwe. Nie chcieli, by załamała się i przestała żyć pełnią życia.
- Razem zawsze damy! - Patric wstał z ławki i pomógł wstać Nicoli. Widać było, że gdy wychodzili z sali udawali się do wyjścia, ponieważ trzymali w rękach torby i siatki chłopaka.
- Czyli już wracasz do domu? - nastolatka zapytała się z iskierką w oku.
- Wracam i zostaję już na stałe, a teraz rusz swoje grube dupsko i wychodzimy! Bo mam dosyć tego szpitala - zażartował. Brunetka uścisnęła brata i ucieszyła się, że ma tak wielkie wsparcie, lecz ten dzień nie zniknie szybko z jej pamięci.






sobota, 3 września 2011

VII.

- Dzień dobry śpiąca królewno! - usłyszała dziewczyna przyjemny, męski głos. Powoli otworzyła oczy i ujrzała Ethana, trzymającego w rękach śniadanie i kubek kawy.
- Co Ty tu robisz!? - wykrzyknęła i zakryła się cała kołdrą.
- Przyszedłem Cię obudzić! Wczoraj słysząc od Ciebie, że śpisz czasami do popołudnia postanowiłem z tym powalczyć, tak samo jak Twoja mama! - wyszczerzył swoje białe zęby, odgarniając Nicoli włosy z czoła.
- To ja się obrażam! - zawinęła się cała w kołdrę nie mając najmniejszego zamiaru wyjść z łóżka.
- Oj mała! - chłopak zepchnął nastolatkę na drugi koniec łóżka, sam kładąc się obok niej. Poczuła świeży zapach wody toaletowej. Raptownie usiadła na łóżku, uroczo zakładając ręce na piersi i robiąc obrażoną minę. On zaś podniósł się i siadł na przeciw jej. Uśmiechnął się i lekko musną jej duże usta swoimi. Nicola spuściła wzrok czując zawstydzenie. Była onieśmielona, może nawet zauroczona. Po tym geście blondyn czekał na jej reakcje Przybliżyła się do niego i zaczęła go całować, wsuwając swoje delikatne dłonie w jego gęste włosy. Z chwili na chwilę całowali się namiętniej i łapczywie. Nicola owinęła swoje ręce na jego karku, a nogi na jego kościach biodrowych. Jeszcze chwilę wtapiali nawzajem swoje usta w siebie, po czym Ethan posadził ją na biurku. Gładził jej długie brązowe włosy i delikatnie dotykał jej pleców i twarzy. Patrzył się uważnie na każdy kawałek jej ciała, śledził reakcje i z sekundy na sekundy pragną jej jeszcze bardziej.  Nicola czuła to samo. Czuła jak podziwia jej ciało, czuła się seksowna i pożądana. Nigdy nie czuła się tak jak teraz. Nawet z Johnem, gdy zbliżali się do siebie to tylko fizycznie, nie było w tym miłości.
- Nicola, jesteś cudowna. - wyszeptał jej do ucha.
- Ty bardziej - ucałowała go w policzek, schodząc z biurka i kierując się w stronę łazienki. Chciał ją zatrzymać, łapiąc ją za rękę lecz delikatnie wywinęła się i uciekła do pomieszczenia. Poszła pod prysznic, nałożyła bieliznę, owinęła się ręcznikiem i przeszła do garderoby, ubierając się w dresy, a do tego dużą różową bluzę z białymi nadrukami. Przeszła do pokoju. Ethan siedział oparty na łóżku przeglądając wiadomości sportowe w telefonie.
- Pięknie wyglądasz w mokrych włosach. - kolejny komplement skierowany w jej stronę dowartościował ją jeszcze bardziej.
- Dziękuję. - nieśmiało odparła, siadając obok niego. Wzięła tackę ze śniadaniem i ustawiła ją na swoich kolanach. - Chcesz trochę? - zaproponowała.
- Jedz i duża rośnij - uśmiechnął się przystawiając jej pysznego rogala do buzi. - Dziś cały dzień spędzisz ze mną, wiesz? - powiedział pytająco.
- Hm, bardzo miło. - posłała mu buziaka na dłoni.
Byli ze sobą od rana do nocy, nie chcieli się nawet rozstawać. To dziwne, bo praktycznie mało się znali, ale z chwili na chwilę poznawali się jeszcze bardziej i przekonywali się, że pasują do siebie idealnie.Byli cały dzień w domu, oglądając filmy, siedząc na tarasie i zajadając się smakołykami zakupionymi przez Ethana przed przyjściem. Około godziny 9 usnęli wspólnie w łóżku Nicoli, po 12 w nocy chłopak obudził się. Napisał kartkę i zostawił ją na biurku dziewczyny, ucałował ją w głowę i wyszedł.
Obudziła się w miarę rano z wyśmienitym humorem, bo przypomniała sobie wcześniejszy dzień. Po chwil gdy wstała zauważyła kartkę na biurku od Ethana: Rozkochujesz mnie w sobie śpiochu! PS. Zadzwoń, gdy wstaniesz. Nicola po przeczytaniu wiadomości od razu zadzwoniła do chłopaka.
- Wcale nie jesteś takim śpiochem, jest dopiero 8, a Ty już nie śpisz i na dodatek mnie budzisz! - usłyszała ukochany głos w słuchawce.
- No widzisz, jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz! - odparła. - To pośpij sobie jeszcze, ja będę musiała odwiedzić Patrica.
- Dobrze Skarbie, do zobaczenia.

Wzięła prysznic, umalowała się i ubrała. Szybko zjadła śniadanie i pojechała do szpitala. Zajechała jeszcze do sklepu, by kupić najpotrzebniejsze rzeczy dla brata. Zaparkowała i udała się w stronę wejścia, gdy ktoś zaszedł ją od tyłu i złapał za ramię. Odwróciła się i nie była zadowolona widząc, kto był za nią.